Rojek, coś Ty znowu narobił?!
Off Festival zbliża się wielkimi krokami. Już za kilkanaście dni będziemy wsiadać do pociągów, samochodów i urządzeń do teleportacji żeby wspólnie bawić się w Dolinie Trzech Stawów. Artur Rojek i tym razem nie zawiódł. Ponad osiemdziesięciu artystów w line-upie sprawia, że ułożenie własnej rozpiski must-see może przyprawić o ból głowy. Sam nie jestem do końca pewien, pod jaką scenę wybiorę się o danej godzinie, ale po dłuższym namyśle wybrałem pięciu artystów, których warto, a nawet trzeba zobaczyć.
Holy Other
Zaskarbił sobie serca wielu fanów na całym świecie, a posiada tylko jeden krążek długogrający. Pochodzi z Manchesteru — to chyba wszystko czego można o nim się dowiedzieć wpisując w wyszukiwarce Holy Other. Epka With U sprawiła, że zakochałem się w jego muzyce od pierwszego odsłuchu. Wpisywana jest ona głównie w witchhousowy nurt, ale to jednak coś więcej — mroczne bity, wolne tempo, obniżone wokale, którym towarzyszy głęboki pogłos sprawiają wrażenie, że jego twórczość pochodzi z innego świata. Połączenie dubstepu, R&B oraz ponurych dźwięków pozwala zapomnieć o wszystkim co nas otacza. Kroplę tajemniczości do tego wszystkiego dodaje jego kreacja sceniczna, bo artysta często na scenie zakrywa swoją twarz. Niestety koncert Holy Other zaplanowany jest na późne, nocne godziny. Mam jednak nadzieję, że nie odstraszy to Was od pojawienia się pod samymi barierkami.
Solange
Przygodę ze śpiewaniem zaczynała od chórków w zespole siostry. Niewiele osób wie, że na koncie ma już dwa albumy, może dlatego, że nie odniosły zbyt dużego sukcesu. Dopiero w 2012 roku nastąpił przełom — za sprawą True Solange w końcu trafiła na języki całego świata. Jej muzyka idealnie wpasowuje się w letni klimat Offa. Lekko rozmarzony głos oraz ciepłe melodie sprawiają, że słuchacz zaczyna sam nieświadomie tańczyć. Uroku temu wszystkiemu dodaje niekonwencjonalna fryzura i kreacje (to wszystko zasługa wcześniejszej pracy artystki — wraz z mamą prowadziła dom mody). Jakby było Wam jeszcze mało — coś, co może przyciągnąć męską część odbiorców — gen urody w rodzinnie Knowles został rozdany mniej więcej po równo, dzięki temu Solange nie ustępuje atrakcyjnością Beyoncé. Czego chcieć więcej? Jak dla mnie obowiązkowy punkt programu!
Autre Ne Veut
Tak samo jak w przypadku Solange, jego pierwszy album z 2010 roku nie trafił do większej ilość słuchaczy. Po trzech latach powrócił jednak z longplayem Anxiety, dzięki któremu zainteresowały się nim najpopularniejsze portale muzyczne — m.in. Pitchfork i NME. Niektórzy twierdzą, że wpisuje się w świeży styl muzyczny, od niedawna określany jako Alt-R&B. Dzięki charakterystycznej barwie głosu, która sprawia, że jedni go kochają, a inni nienawidzą, nie pozwala przejść obojętnie obok jego kompozycji. Melancholijnym tekstom często towarzyszą podniosła linia melodyczna oraz chórki. Wszystko to okraszone jest elementami elektroniki. Autre Ne Veut łączy klimat R&B z lat 80-tych ze świeżym powiewem nowych technologi. Dlaczego warto zobaczyć jego koncert? Chociażby dlatego, że w tym roku będzie on gościem największych festiwali na całym świecie, a to już przecież coś znaczy.
Gówno
— Hej stary, powiedz mi, co wystąpi w tym roku na Offie?
— Gówno.
— No nie żartuj, serio się pytam. Jaki polski zespół warto zobaczyć?
— No tak, Gówno.
— Jaja sobie ze mnie robisz, a ja tu mam poważny problem.
— No przecież mówię, że GÓWNO!!! Taki zespól z Gdańska!
Próba znalezienia ich w wyszukiwarce nie jest zbyt przyjemna. Jak widać, już sama nazwa budzi kontrowersje, jednak po przeleceniu stron na temat odchodów i fekaliów, w końcu znajdujemy to czego szukaliśmy! I nie jest to bynajmniej jakiś crap. Członkowie kapeli nie sprawiają wrażenia grzecznych, ułożonych chłopców. Niektóre teksty też temu przeczą – Ja cię kurwo nienawidzę (…) Ja cię kurwo zapierdolę. Grają prawdziwy, soczysty punk, który pozwoli nam dać upust energii pod sceną. Towarzyszy temu nieprzeciętny przekaz: Za myślenie w serialu nie mam do ciebie żalu czy O ja jebię, o ja jebię, jak mi dzisiaj jest źle bez ciebie. I jak tu nie oprzeć się urokowi Gówna?
Zbigniew Wodecki i Mitch & Mitch
Ostatnim punktem mojej fantastycznej piątki Off Festivalu jest nie kto inny, jak Zbigniew Wodecki. Na pierwszy rzut oka może wyglądać to jak jakiś żart, ale przecież Wodziu jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych polskich artystów starszego pokolenia. Chyba każdy z nas kojarzy tytułowy utwór z Pszczółki Mai, czy Chałupy welcome to. Niewielu młodych ludzi zna natomiast debiutancki album Wodeckiego, z 1976 roku. A warto go posłuchać! Sielankowe ballady, klimatem przywodzące na myśl Kings of Convenience, przeplatają się z bardziej tanecznymi utworami, w których czuć ducha dancingów lat siedemdziesiątych. A wszystko to przy akompaniamencie całej gamy instrumentów, od smyczków i trąbek po gitary i różnego rodzaju przeszkadzajki. Artyście na scenie będzie towarzyszyć zespół Mitch & Mitch, poszerzony o kilku członków. Krótko mówiąc — jakość i widowisko gwarantowane. Przy okazji będziemy mieli możliwość podziwiania bujnej grzywy gwiazdy estrady, a jeżeli zabawa i taniec ogarnie wszystkich offowiczów, jest szansa, że Zbyszek da nam 10 za styl, w jakim tańczymy.
Łukasz Joszko
Tekst pozyskany z archiwalnej wersji strony. Napisany przez autora bloga.
No to jest bardzo interesujące. Warto podawać dalej
Spotkaliście się już z tym? Na mojej twarzy maluje się teraz zaskoczenie