Szklana pustynia
Kim jest Rainer Voss? W latach 1986–2008 był on bankierem inwestycyjnym, aktywnie budującym potęgę instytucji finansowych skupionych wokół niemieckiej stolicy biznesu – Frankfurtu. To również bohater najnowszego dokumentu Marca Baudera, w którym – jako jedyny z współtwórców skompromitowanego systemu bankowego – odważył się opowiedzieć publicznie o tajnikach jego działania.
Przez półtorej godziny podążamy wraz z nim przez puste sale konferencyjne, pokoje giełdowe czy foyer szklanych wieżowców powstałych w okresie finansowego prosperity. Właśnie w nich urzędowali tytułowi władcy wszechświata, sowicie wynagradzani, choć w rzeczywistości mało ważni pracownicy, którzy siedząc przed rzędem monitorów i obracając akcjami wartymi miliony dolarów ulegali iluzji własnej potęgi. Jednym z nich był sam Voss – dziś, kilka lat po odejściu z branży, snuje on swoją historię: od przyjazdu do nieznanego mu Frankfurtu, przez okres wysypu nowych instrumentów finansowych, aż po czasy kryzysu, które przynajmniej częściowo ukróciły zapędy bankierów, a niektórych spośród nich doprowadziły do więzienia (choć jego zdaniem nie tych, co trzeba). Wątki prywatne mieszają się z zawodowymi, jak również z bardziej teoretycznymi rozważaniami. Voss opowiada na przykład, w jaki sposób jego pracodawca dbał o relacje między pracownikami oraz ich rodzinami, ale zdradza też, jak ambicja i poczucie przynależności do elity zniszczyły jego małżeństwo.
Jednak film Marca Baudera najciekawszy jest wtedy, gdy jego bohater porzuca intymne zwierzenia, koncentrując się na wyjaśnianiu zawiłości systemu bankowego i związanych z nimi nadużyć – przy czym walor stricte poznawczy jest tu chyba najmniej ważny. Dużo bardziej istotny jest wgląd w stosunek bankierów do odbiorców ich usług, którzy – pozbawieni wiedzy ekonomicznej – nie są w stanie w odpowiedni sposób oszacować ryzyka. Na pytanie Czy klienci wiedzieli, że te instrumenty są korzystne tylko w niektórych przypadkach? Voss odpowiada bez wahania: Nie, i właśnie na tym polegało świństwo. Ucieka jednak od łatwej diagnozy – pracownicy finansjery są w jego oczach ludźmi postępującymi racjonalnie, zmuszonymi do gry zgodnej z regułami panującymi w branży. A te są nieubłagane: kto ostatni skorzysta z danego rozwiązania – choćby skutki jego stosowania były trudne do przewidzenia – ten wypada z obiegu. To nie oni zawiedli, a państwo, które nie było w stanie odpowiednio zabezpieczyć interesów swoich obywateli.
Poglądy Rainera Vossa w zaskakujący sposób korespondują z wypowiedziami premiera Jana Krzysztofa Bieleckiego, jednego z architektów polskiej transformacji ustrojowej. W udzielonym Gazecie Wyborczej wywiadzie mówił on: Nikt nie wyrzuca podstawowych reguł wolnego rynku na śmietnik. Nie w tym rzecz. Tylko czasem trudno zmieścić w sobie dwa światy: świat pięknych teorii ekonomicznych i ten realny, w którym żyją ludzie. Podobnie Voss wierzy w nieuchronność i słuszność kapitalizmu, dostrzegając jednak potrzebę państwowej kontroli i poddając w wątpliwość istnienie tak fetyszyzowanych przez rozmaite instytucje oczekiwań rynku: To nie firmy i banki podejmują takie a nie inne decyzje, ale ludzie. Jeśli im się tego zabroni, to przestaną. Na ile taka postawa jest przejawem faktycznych przekonań, a na ile obrony skompromitowanego aparatu finansowego poprzez odżegnywanie się od jego wypaczeń? Bohaterowi Władcy wszechświata łatwo byłoby zarzucić cynizm cechujący apologetów upadającego ustroju. Na jego korzyść działa jednak fakt, że nie chroni w ten sposób własnych interesów – wręcz przeciwnie, demaskuje wady systemu w sposób jeśli nie brutalny, to na pewno bezkompromisowy. Wierzy przy tym, że szukanie winnych kryzysu powinno mieć charakter sprawiedliwego procesu, a nie bezmyślnej zemsty (znamienny przykład skazanego brokera Jérôme’a Kerviela, którego główną winą było to, że zamiast zysków zaczął przynosić straty).
Nie bez znaczenia jest również forma, w jaką swój dokument ubrał Marc Bauder. Ujęciom monumentalnych frankfurckich wieżowców towarzyszy podniosła, sakralna muzyka, przedstawiając je jak swoiste świątynie kapitalizmu. Liczba wiernych zaczyna jednak maleć: wnętrza, w których jeszcze wczoraj odbywał się kult pieniądza, są puste, pozbawione śladów dawnej świetności. Rainer Voss, oprowadzający reżysera – a za pośrednictwem kamery również widzów – po swoim dawnym miejscu pracy, staje się kimś pomiędzy przewodnikiem po piekielnych kręgach a antropologiem wyjaśniającym sposób funkcjonowania wymarłego plemienia. Nie ma tu ani odautorskiego komentarza, ani tym bardziej wypowiedzi osób trzecich, które mogłyby pomóc z zbudowaniu narracji opartej na konflikcie – czy to z zarządami banków, czy też z alterglobalistami bądź oddolnymi ruchami obywatelskimi. Bauder uważa, że nikt nie może opisać świata wielkich finansów lepiej niż ktoś, kto aktywnie uczestniczył w jego budowaniu. Tym bardziej, że relacja Vossa jest raczej osobistą spowiedzią niż krytyką – komuś, kto publicznie i bezinteresownie wyznaje swoje winy, po prostu nie wypada nie uwierzyć.
5kilo kultury jest patronem medialnym filmu.
Marcin Sarna
Władca wszechświata
reżyseria: Marc Bauder
premiera: 5 grudnia 2014 (Polska), 9 sierpnia 2013 (świat)
produkcja: Austria, Niemcy
Tekst pozyskany z archiwalnej wersji strony. Napisany przez autora bloga.
Widzicie? Takie rzeczy można znaleźć w internecie
Dzięki Tobie moje życie staje się lepsze.