Lata 80. nawiedzane przez kosmitów
Nikt nie zaprzeczy, że najbardziej wyłamującą się z twórczości Depeche Mode płytą był ich debiutancki album. Słuchając kawałka Just Can’t Get Enough, kiwając głową w rytm syntezatorów, nie możemy uwierzyć, że ten rozrywkowy kawałek z przaśnym motywem syntezatorów mogli stworzyć muzycy, którzy niedługo wydadzą płytę Violator.
Wszystko to było spowodowane tym, że na ostateczny kształt albumu bardzo duży wpływ miał Vincent Clark. Po pierwszym albumie Depeche Mode Speak & Spell drogi muzyczne muzyków się rozeszły. Ogromny rozgłos i świat show biznesu przytłoczył Clarka, który postanowił się wycofać i zacząć coś nowego.
Tak powstał duet Yazoo, którego głosem została Alison Moyet, a za sterami muzycznymi realizował się Clark. Projekt z początku miał obejmować tylko jeden singiel. Jednak po ogromnym jego sukcesie, dalsza współpraca okazała się obowiązkiem. Początek lat 80. to pasmo sukcesów. Trzy single z pierwszego albumu wdrapały się na podium singli w UK i USA. Jeśli nasi rodzice przy czymś tańczyli, to możemy być prawie pewni, że znają takie utwory jak Only You, Don’t Go czy Nobody’s Diary.
Don’t Go to piosenka oparta na czterech liniach syntezatorów, automacie perkusyjnym i mocnym głosie Alison. Właściwie, tak jak wszystkie piosenki Yazoo, zbudowana jest bardzo prosto. Jednak przenośne melodie rekompensują chyba jakiekolwiek straty i niedociągnięcia. W latach 80. ta muzyka była jak z kosmosu. Vincent Clark nazywany był człowiekiem z przyszłości (także dzięki swojej futurystycznej fryzurze). Można powiedzieć, że nawet dziś, przy dużej wtórności, w muzyce zespołu Yazoo dalej pozostaje nutka tajemniczości i wizji wybiegającej w przód o wiele więcej niż dekada.
Tomek Milewski
Tekst pozyskany z archiwalnej wersji strony. Napisany przez autora bloga.
To jest esencja tego, co lubię w blogach.
Standardowo podrzucam ciekawą lekturę. No i czekam na opinie